Kochani,
Dziś nie działo się nic szczególnego. Na rano zaplanowałam sobie opalanie (udało mi się wytrzymać 1h i 10 minut :P ale tylko dlatego, że było lekkie zachmurzenie i słońce nie przygrzewało tak jak potrafi) + dwie kąpiele w basenie na ochłodę :P Cudowne jest wylegiwanie się na leżaku, słuchanie cudownej muzyki i nie robienie nic :) To się nazywa właśnie urlop…Czas na opalanie :)
Po opalaniu nie miałam na nic siły :) Zatem komputer poszedł w ruch, mała drzemka i tak zleciało mi popołudnie. Po powrocie Krzysia pojechaliśmy oddać ubrania do pralni, której szukaliśmy bardzo długo, aż w końcu się udało. Pojechaliśmy też do SAVEWAY’a supermarketu po herbatę i napoje. Kupiłam też piękne borówki i mój ulubiony napój kawowy, który pije tu codziennie minimum raz :) Gorąca kawa tu nie przejdzie, tym bardziej, że nie mamy czajnika :P
Mąż dzielnie ochładza autko przed przyjściem żony :)
Hotel
Poniżej przedstawiam Wam kilka zdjęć pt.: „BIG AMERICA” – sami domyślicie się o co chodzi :D
Ogromne listerine :) Kto chce spróbować się nie oblać? :P
Może napijemy się wina? Kupiłem galon :P
Prawie 4 litry octu :P
Taka tam sobie „puszka” kukurydzy…
Jaka szkoda, że tych stówek robi się coraz mniej przez moje zakupy :P
Co o tym myślicie??? Czyż nie pasuje do mnie idealnie? 7$ :P
Wybaczcie moją minę na zdjęciu (no ładnie i każdy teraz przyjrzy się dokładnie mojej twarzy… :P), ale w sklepie nie było przebieralni i Krzyś cyknął fotkę tylko po to abym zobaczyła jak leży ta boska koszulka :P
Tak dostaje się tu sałatkę „To Go” w Olive Garden :) nawet saszetka z parmezanem i do tego dwie czekoladki miętowo-czekoladowe – pycha!
Uwielbiam pomysł na dołączenie do każdego wózka uchwytu na kawę lub napój :) rewelacja!
Wieczorem też skupiliśmy się na relaksie. Chłopaki odpoczywali po pracy, a ja po „nie robieniu nic” :P Spotkaliśmy się nad basenem i była powtórka z rozrywki czyli piwko, czereśnie i basen :D