Kochani,
nadszedł czas na druga część relacji z pobytu w Los Angeles :-) Wczorajszą skończyłam na wizycie na Beverly Hills Farmers’ Market, gdzie zakupiłam najsłodszy fartuszek na świecie :-) Nastepnie pojechalismy dalej przez Beverly Hills, aż do wzgórz Hollywood :-) Kiedy podjeżdżaliśmy pod wzgórza napis „HOLLYWOOD” był już widoczny, ale nie był to wyjątkowo imponujący widok – napis był bardzo mały i znacznie oddalony. Po zrobieniu kilku zdjęć mój mąż zainterweniował i zaczął wjeżdżać na samo wzgórze!!! Chciał podjechać pod sam napis. Jechaliśmy tak krętymi uliczkami wokół których znajdowały sie domy mieszkalne. Było bardzo mało miejsca i do tego bardzo stromo, co tylko wzmagało mój stres. W końcu podjechaliśmy do końca ostatniej drogi i naszym oczom ukazał sie ogromny napis „HOLLYWOOD” – mniej więcej na wysokości 4 piętra, wiec widok był imponujący :-) Zrobiliśmy kilka zdjęć i czmyknęliśmy czym prędzej, aby okoliczni mieszkańcy pięknych, wartych kilka milionów willi nie wezwali ochrony :-PDokładnie na przeciwko napisu Hollywood znajdowała sie niezagospodarowana przestrzeń na dom mieszkalny; wystawiona na sprzedaż. Idealne i zapewne bardzo drogie miejsce. Jeśli ktoś to kupi będzie miał napis dokładnie na przeciwko!!! Ciekawe ile milionów $$$ kosztuje :-P
Zjeżdżając z powrotem po krętych uliczkach natknęliśmy sie na „The Garden of Oz” lub „The wall of toys” made by Arthur Sellers. Czyż nie jest to uroczy i bardzo piękny pomysł? Uwielbiam takie „dzieła sztuki” :-)
Następnie zjechaliśmy i przeszliśmy się kawałkiem Hollywood Blvd., w miejscu gdzie znajdują się liczne gwiazdy znanych osobistości.
Kochana Kamilko Krajewska-Korusiewicz – zdjęcie poniżej (akurat tych gwiazd) zrobiłam specjalnie dla Ciebie :-P
Ok. 13 pojechaliśmy w kierunku Santa Monica; aby dojechać do Malibu. Myślałam, że to już koniec zwiedzania w extremalnym upale na dziś i jedyne co nam zostało to leżenie na plaży, byczenie się itp. Ależ się myliłam… Korkowało sie extremalnie. Niestety, aby dojechać do celu straciliśmy najlepszy czas na opalanie. Droga z Hollywood Blvd., przez downtown w kierunku Santa Monika + dojazd do Malibu zajęła nam ok 3 mega meczących godzin w zamkniętej metalowej puszce… No nic nie ma co narzekać, lepsze to niż droga na piechotę w taką pogodę przez pustynie :-P :-P :-P




