Kochani,
Wiele rzeczy działo się podczas tego weekendu, chociaż nie wszystko potoczyło się wg wcześniej ustalonego planu :) Jest weekend (w sumie już się skończył), a my zamiast zwiedzać leczymy Krzysia z zapalenia ucha. Tak się już czasem zdarza i trzeba tak to ogarnąć, aby szybko męża wykurować :) Na szczęście jest zabezpieczony lekarstwami, więc szybko wkropiliśmy kropelki do ucha i już jest lepiej. Oglądamy filmy i leżymy w łóżku :) Wczoraj byliśmy na obiedzie za 9$ (stosunkowo tanio jak na USA) i zjedliśmy lunch w Cornish Pasty. To typowo amerykańska knajpa, a cornish pasty to takie amerykańskie pierogi (podobne do naszych pasztecików z kapustą i grzybami), ale zdecydowanie większe od naszych i nadziane mnóstwem różnych różności :) Ja zamówiłam z pieczarkami, papryką, serem i kurczakiem :)
A tak robi się właśnie cornish pasty:
Mieliśmy jechać do westernowego miasteczka, ale przez przeziębienie Krzysia odpuściliśmy sobie tę przyjemność (tym bardziej musielibyśmy jechać tam łącznie 5h). Po powrocie Krzyś odpoczął, a po 2 pm pojechaliśmy do downtown Phoenix coś zjeść.
Od dwóch dni pogoda jest kiepska, tzn. nadal jest przyjemnie ciepło; ok 30 stopni, ale pada deszcz i mamy tu spore zachmurzenie (słońce wróć, ja chce się jeszcze opalić przed powrotem do PL !!!) Poszliśmy sobie na mały spacer po stolicy stanu Arizona.
Podoba Wam się moja sukienka? Kosztowała dosłownie 3,5$ :) Kupiona na mega przecenie H&M (!!!) A jako ciekawostkę zdradzę Wam, że to zwykła długa koszulka :) Jedynie podpięta z dwóch stron agrafkami – na wysokości bioder :D
To pomnik upamiętniający oficerów policji, którzy poświęcili swoje życie i zginęli na służbie. Pod spodem są cegiełki i niektóre z nich mają już nazwiska…
Konik specjalnie dla Anetki :)
Widzicie tu jakiegoś człowieka? Nawet jak jest chłodno to nikogo tu nie ma :P
Kaktus jeden…
I kaktus drugi :)
Zdecydowaliśmy się na restaurację, która ostatnim razem była zamknięta. Krzyś przestrzegał mnie, że tam jedzenie roznoszą prawie rozebrane dziewczyny w szkockich kiltach. Uznałam, że skoro jest chory to zrobię mu tę przyjemność i pójdziemy do tego miejsca (wolę, aby patrzył pod moim nadzorem:P). Wiecie co mi odpowiedział, że nie musi na nie patrzeć, bo najpiękniejszą dziewczynę przyprowadzi ze sobą :):):) Kochany jest – nawet jeśli to nie do końca prawda :) I tak ma plusa. Trochę zaprowadziła nas tam też moja ciekawość :P I faktycznie obsługiwały nas takie dziewczyny (zdjęcie z internetu):A jedliśmy i piliśmy to:
Stella artois – moje ulubione piwo tu :)
Zamówiłam 3 mini hamburgery z frytkami
Standardowo najedliśmy się extremalnie. Musieliśmy zostawiliśmy frytki, a szkoda bo były naprawdę pyszne :)
Po powrocie obejrzeliśmy jeszcze film, Krzyś wypił herbatkę i poszliśmy spać :)
Życzę Wam miłego dnia, całuje i do następnego:*
Jedną kelnerkę, a raczej jej plecy, widać za tobą :) Chyba jednak trochę grubsze są niż te z reklam :P
Mówisz o mistrzu drugiego planu? :-)
Uwierz mi były całkiem fajne :) Szczerze im współczuje, że pracują w pewnym sensie ciałem… Po prostu cieszę się, że ja nie muszę.