Kochani,
Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w genialnej wystawie „The Human Body Exhibition”.Każdemu, ale to każdemu polecam. Najciekawsza lekcja biologii, na której byłam :) W każdej z 9 sal czekali na nas studenci medycyny, którzy bardzo skrupulatnie opisywali każdą kostkę, tkankę czy mięsień. Gdyby nie oni na pewno nie wyniosłabym z tej wystawy tak dużo. Czytanie karteczek bardziej by mnie znużyło…
Na powyższym zdjęciu widzicie niesamowitą Sandrittę, która jako jedyna z całej naszej grupy odważyła się pozować do zdjęć (w pełni świadoma, że znajdą się one na blogu – buziaki kochana:*).
Koszt tej wystawy to 50 zł dla osoby „dorosłej”, natomiast bilet studencki kosztuje 40 zł. Wystawa została przedłużona do 13 października 2013 roku, więc macie jeszcze szansę w niej uczestniczyć :DNajwiększe wrażenie robiły oczywiście ludzkie ciała, ale też kości i inne niezidentyfikowane elementy. Bardzo szczegółowy, ale „życiowy” opis eksponatów pomógł odnaleźć się w wśród zakamarków ludzkiego ciała :) Wystawa podzielona jest na kilka części typu: układ krwionośny, kostny, nerwowy, rozrodczy… Właśnie rozrodczy zrobił na mnie największe wrażenie. Płody przedstawione w kilku okresach ciąży (od 4 tygodni do 6 miesiąca) zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Oczywiście starałam się nie patrzeć na eksponaty jak na ciała ludzkie i utracone życia; w końcu kiedyś wszystkie „żyły”… Przyznam szczerze, że ciężko było nie zwracać na to wagi – wszystkie mięśnie były takie realistyczne. Nasunęło mi się pytanie czy byłabym w stanie podpisać zgodę na wykorzystanie mojego ciała w ten sposób… Obawiam się, że nie. Oczywiście jestem w 100% przekonana, że warto wyrazić zgodę na różnego rodzaju przeszczepy; od łękotki po twarz (!!!). To naprawdę wspaniałe uratować komuś życie i pozostawić po sobie coś dobrego :)
Zgromadzonym bardzo podobały się eksponaty w sali z układem kwionośnym: Jeden eksponat przedstawiał człowieka składającego się z naczyń krwionośnych. Zapytałam, czy aby go stworzyć wykorzystali naczynia krwionośne np. z kilku ciał, ale jak się okazało ponoć były to naczynia jednego człowieka. Pani tłumaczyła coś o wpompowaniu czegoś do naczyń, co potem zastygło. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić…
Przed wystawą, jak i po byłam bardzo podekscytowana. Na wystawie poruszono dużo tematów chorób; widoczna była kość z rakiem kości, rak płuc i piersi. Poza tym mała niespodzianka czeka na palaczy… :P
Wszystkie zdjęcia (poza moimi i Sandritty) były publikowane w Internecie więc nie czuje się winna, że pokazuje Wam co dokładnie na wystawie się znajduje. W poście znajduje się może z 3 % tego co warto zobaczyć- pamiętajcie zostaje jeszcze do obejrzenia 97 % :) Wszystkch bardzo zachęcam.
Mam nadzieję, że nie zmarnujecie szansy, aby poznać swoje ciało, na przykładzie tych już nieżyjących. Zabrzmiało smutno…
No nic moi drodzy, do następnego :)
chciałam się wybrać, ale ceny biletów mnie skutecznie odstraszyły :)
Dlatego cieszę się, że powstał ten post :) Od maja planowałam się na nią wybrać, aż w końcu wybrałam się w sierpniu – zaraz po wypłacie :P
byłam i warto zapłacić troszkę więcej za naprawdę świetną wystawę! Polecam.
Też byłam na tej wystawie. Robi naprawdę piorunujące wrażenie! Warto się wybrać :)
Zgadzam się w 100% :D
To prawda, wystawa jest naprawdę świetna, robi ogromne wrażenie i jest niesamowitym przeżyciem! Piszę w samych superlatywach bo naprawdę mnie zachwyciła. Warto się wybrać i przeżyć coś takiego.