Kochani,
Przegląd zdjęć z ostatniego tygodnia :) Oczywiście z sytuacji stricte wieczornych lub weekendowych. Pozostały czas spędzam w pracy. Zatem duża część dnia nie zostaje uwieczniona z wiadomych względów :) Za to wieczorami…Plaża, plaża i zachody słońca.
Najwspanialsza króliczynka na świecie – Mila.
Moje kiszone ogórki.
Śpiący przy mnie Kotulek.
W ostatni czwartek wszystkie dziewczyny z pracy, oczywiście te które mogły, uczestniczyły w spotkaniu przedślubnym naszej koleżanki Ani. Ania jest wspaniała i bardzo podekscytowana najważniejszym dniem w życiu :) Prezent dla Ani: Spotkałyśmy się na Monte Cassino w Sopocie, zaraz przy molo. Czekając na Anię słuchałyśmy pięknych ballad śpiewanych przez artystę z Ukrainy – https://www.facebook.com/artemfurmanmusic :) Kiedy przyszła, postanowiłam wraz z moją siostrą Anett podejść do chłopaka i poprosić o piosenkę dedykowaną przyszłej pannie młodej :D Kiedy podeszłam do niego i wysłuchał prośby odsunął się i zrobił mi miejsce przy mikrofonie (!!!) Przywitałam się ze wszystkimi, gdy powiedziałam o przyszłej pannie młodej wszyscy turyści zebrani wokół zaczęli klaskać. To było bardzo miłe. A ja mój debiut na Monciaku mam już za sobą :P Ania wzruszona wysłuchała piosenki ze SHREK’a „Hallelujah”.
W piątek pojechałam do Słupska, mojego rodzinnego miasta. Tam spotkałam się z dziewczynami: Agą i Celinką w „naszym stałym miejscu”, gdzie wypiłyśmy piwko i zjadłyśmy ciepłą bagietkę z oliwą z oliwek :D
Następnego dnia wraz ze znajomymi i moją ukochaną mamą zabrałyśmy łącznie 4 małych dzieci i ruszyłyśmy dwoma samochodami na podbój fokarium w Dolinie Charlotty :) Po karmieniu fok urządziliśmy sobie piknik nad brzegiem jeziorka. I tak nam minęła pierwsza część tej pięknej soboty.
Śliczne dziewuszki na pomoście w Dolinie Charlotty. Czy to zdjęcie nie jest urocze i bardzo… różowe :P
Potem zabrałam jedną z dziewczynek i jej siostrę na małe urodzinowe zakupy :) Wieczorem zgarnęłam jeszcze dzieci z pogotowia mojej mamy i ją samą odwiedzić grób mojej kochanej babci. Tylnia kanapa w samochodzie była cała w paluszkach i cheetos’ach serowych – ach te dzieciaczki :P Na szczęście Krzyś nie krzyczał na mnie po powrocie (następnego dnia grzecznie odkurzył nam całe autko :P). Wracając do soboty; po zostawieniu autka na parkingu strzeżonym spacerkiem wróciłyśmy do domku :)
Słupsk późnym wieczorem :) Mnóstwo ptaków!
Następnego dnia z samego rana znowu w tym samym składzie pojechałyśmy do Ustki :)
Po 14.00 czekała mnie samotna, zakorkowana droga do Trójmiasta. Pierwszy raz stałam w korku 1,5h tylko dlatego, że ok 300 metrów ulicy Morskiej w Gdynii było remontowanych. Korek zaczął się już za Lęborkiem… Nie będę tego komentować. Coś takiego przez 300 metrów prac drogowych??? Przyznam, że znak „przepraszamy za utrudnienia” trochę zmniejszył moje zdenerwowanie, ale uważam, że to i tak przesada…
Urocze lody :)
A poniżej Kasia ze ślicznym pieskiem znajomej :P Wiadomo kto tu gra pierwsze skrzypce!
Słodziak mały (mała :P) Artykuł o restauracji mojego taty. Pod koniec pierwszego akapitu znajduje się kilka słów o mnie: „…właściciel restauracji „Szafran”. Nazwę wyszukała i wymyśliła córka Pana Andrzeja Kasia, która również jest zafascynowana kuchnią – amatorsko utworzyła na swoim blogu książkę własnych potraw…” :) Artykuł zamieszczony w „Głosie Pomorza” około 2 tygodnie temu.
W poniedziałek miałam wreszcie wieczór dla siebie, bez wyjazdów i innych obowiązków. Umilili mi go ukochani Kamila i Michał (para młoda, o której pisałam pod koniec czerwca). Nie omieszkali przesadzić i kupić 2 litrów lodów :) Poniżej też mój Kotulek, który wszędzie wejdzie (tylko po to aby być przy swojej Pani :P)
Dziś tj. w czwartek postanowiliśmy z Krzysiem wybrać się na Jarmark Dominikański, który będzie w Gdańsku tylko do najbliższej niedzieli. Szkoda byłoby się na niego nie wybrać. Rano, zaraz po przebudzeniu wzięłam się za czytanie drugiej z kolei książki kryminalnej Sara’y Blædel. Moja siostra mieszkająca w UK zamówiła sobie 3 części serii. Postanowiłam, że zanim jej je wyślę muszę je wszystkie przeczytać. Po weekendzie zamierzam je wysłać razem z prezentem urodzinowym dla niej, dla mojego siostrzeńca Archie’go i prezentem ogólnym z USA). Wracając do czwartkowego poranku… czytając książkę najpierw mąż przyniósł mi do łóżka kawkę a potem śniadanko :)
Przed wyjazdem na jarmark pojechaliśmy do wspaniałych Magdy i Arka i ich córeczki-króliczynki Mili :P Zjedliśmy u nich pyszny rosół, a w podziękowaniu oni zjedli moje tartoletki z twarożkiem waniliowym, białą czekoladą i owocami :P
W trakcie kawki dostałam jeszcze pierniczki Katarzynki :P
Spodnie kupiłam w niedziele na Stradivarius’owych wyprzedarzach :) W środę natomiast odebrałam je od krawcowej, która zrobiła mi z nich spodnie 3/4 :D Teraz są boskie!!!
Na jarmarku nie znaleźliśmy nic dla siebie (w sensie kulinarnym) więc postanowiliśmy zjeść na Długiej w barze mlecznym NEPTUN :)
A na koniec tej „ogromnej ilości zdjęć” wklejam fotkę mojego ulubieńca :D
Do nastęonego :*
Och, tęsknimy za Stradivariusem w UK, tęsknimy… ;)
A gdzie w Słupsku można zjeść ciepłą bagietke z oliwą z oliwek? Bo jakos wszędzie czuć pizze i kebaby, a do restauracji Twojego Taty chętnie zawitam :) polecasz szczególnie jakieś danie?
Bagietkę można zjeść w Cafe Księgarnia :) Kosztuje jedynie 6zł. Bagietka jest ciepła i z oliwą bosko smakuje – idealny dodatek do piwa. Nie polecam bagietki z czosnkiem (granulowany czosnek przypala się podczas ocieplania bagietki). U mojego taty polecam: frykas z kurczaka w sosie szafranowym, zupę orzechową z pifftelami (klopsikami) i szarlotkę na ciepło polaną goracymi malinami. Ostatnio jadłam fileciki ze schabu w sosie kurkowo-śmietanowym lub z sosem z zielonego pieprzu. Mega pyszne!!!