Kochani,
Oglądając zdjęcia w telefonie natknęłam się na kilka tych nieopublikowanych. Dlatego też postanowiłam zrobić Wam przegląd zdjęć z ostatnich dni, ale i z ostatnich miesięcy znajdzie się kilka sztuk :)Nic nie poradzę, że uwielbiam ten sweter, zakupiony we wrześniu 2013 roku w Promod’ie – to była moja pierwsza rzecz kupiona w tym sklepie i stała się zdecydowanie ulubioną częścią mojej garderoby. Na zdjęciu powyżej znajduje się też wisiorek, zakupiony na przecenach w Accessorrize (przeceniony z 59 zł na 23 zł o ile dobrze pamiętam). Poniżej wisiorek w przybliżeniu.
Pozwolę sobie jeszcze napisać, że jeszcze przed zakupem wypadło z niego oczko (!!!), aby wróciło na swoje miejsce musiałam je ponownie wcisnąć. Ale pojawiło się pytanie czy to nie jest „sposób” na zakup, następnie szybki powrót po nowy, bo stary się zepsuł. Ja zaraz po powrocie do domu użyłam magicznej kropelki, aby na stałe przytwierdzić kamyczek!
Kolejne zdjęcie jest moim ulubionym z Kotikiem – zdjęcie zrobione przez mojego męża, który nie jest najlepszym fotografem :) Jednak to mu się zdecydowanie udało!Wszystkich grzecznie informuję, że moje dłonie już nie wyglądają w ten sposób. Obecnie nie mam na nich żadnego zadrapania. A skoro o Kotiku mowa to poniżej jego urocze zdjęcie zatytułowane „dla przysmaczka zrobię wszystko” :P
Zrobiłam Kotulkowi zabawkę :) Wiecie jak fajnie się bawi :D
Kolejne zdjęcie to tzw. powrót do przeszłości :) Podczas uporządkowywania pokoju z moimi rzeczami, który mam nadzieję niedługo stanie się moim „biuroazylem”, zaczęłam przeglądać stare albumy. Fajnie mieć taką możliwość. Nazbierały mi się do tej pory aż trzy + w takim samym stylu księga gości z podpisami ze ślubu :)
Poniższe zdjęcie przedstawia tzw. renifera, którego mieliśmy przytwierdzonego do auta w grudniu i na początku stycznia. Poza nosem do okien były przytwierdzone rogi :) Najfajniejsze w tym wszystkim były reakcje ludzi, którzy z pasów lub innych samochodów uśmiechali się do nas. Mała rzecz, a cieszy!
Niestety trzeba się przeprosić z szalikami, rękawiczkami i czapkami :)
Na dwie doby Gestor wyłączył nam ogrzewanie. Nie wiem dlaczego, może zmniejszył ciśnienie, aby ogrzewanie mieszkań nie było na ful. Niestety spowodowało to u nas całkowicie oziębienie kaloryferów. Po dwóch dniach wszystko wróciło do normy. Na szczęście na ten czas trzymamy asa w rękawie i „włączamy” nasz biokominek. Ogrzewa całe mieszkanie w mgnieniu oka :)
Kochani, przechodzimy do części kulinarnej tego posta. Zapraszam na tę smaczniejszą porcję zdjęć!Upiekłam kolejne kruche ciasteczka – pycha!
Odkryłam też przepiękne drewniane pudełko sprzedawane oczywiście z ciasteczkami kruchymi w SOWA’ie. Koszt takiego pudełka to 33 zł. Na dodatek jest przewiązane piękną brązową wstążką.
Ciasteczka kruche upieczone specjalnie na spotkanie blogerek kulinarnych :) Już czekają w moim pięknym metalowym pudełku.
Poniżej kolacja: pasta jajeczna z kakao. Moje wspaniałe wspomnienie z dzieciństwa.
Śniadanie z dziś – jajecznica z kabanosem, serem i czerwoną papryką.
Postanowiłam ponownie przygotować leczo :)Kawka dla mnie i herbatka dla męża!
Kawka pierniczkowa!
Sok świeżowyciskany z pomarańczy!
Mój ulubiony dżem truskawkowy!
Po zakupach w biedronce i usytuowanym po sąsiedzku mięsnym miałam przepyszne kanapki do pracy!To tyle na dziś :)
Zaraz wybieram się do IKEA’i na małe zakupy i większe oglądanie :D
Do następnego:*